Niedziela 19.09.2010 – wypad w małą trasę (ok 200 km).
Zaopatrzenie : dwa motocykle, nienaładowany GPS, herbata w termos i kanapki (coś trzeba jeść)
Pierwszym celem było odwiedzenie zalewu (jeziora) w Kobylej Górze. Trasa minęła szybko bo to tylko 60 km (ładna „równa” droga). Na miejscu małe rozeznanie w terenie (woda czysta, powietrze świeże więc jest OK).
Spotkaliśmy miejscowych bikerów (niestety bez moto), krótka gadka i zbieramy się w dalszą trasę. Wtedy GPS padł do końca a przed nami kawałek drogi (wcześniej nikt z nas nią nie jechał), ale to nic … ruszamy dalej.
Po drodze wjazd na stacje, zakupione bezpieczniki do gniazda zapalniczki (nic nie dało, problem widocznie jest gdzie indziej).
W Sycowie małe zamieszanie i zjazd nie tam gdzie trzeba (lecimy na Miedzybórz), po przejechaniu 5km coś nie tak … zawracamy ;) Dalej już prosto – trasa na Milicz dobrze oznakowana więc lecimy. Po drodze lasy, górki, zakręty, wioski … więc ostrożnie ale do przodu ;).
W Miliczu małe dotankowanie i walimy na Stawy Milickie do parku przyrody.
Tutaj okrążenie po parku i w Miliczu wskakujemy na pyszczy świeży Gyros za 10 PLN ;)
Czas wracać. Na Krotoszyn droga rewelacja, czyli bez większych dziur ;) przed nami Ostrów Wielkopolski i Kalisz (dom). W sumie trasy wyszło jakieś 250 km.
Mam nadzieje że to nie ostatnia w tym sezonie.